Rozwój sztucznej inteligencji już od dawna nie jest tylko czymś, co zajmuje i interesuje jedynie korporacje i sektor typowo komercyjny. Swoje ambicje wobec mają także rządy wielkich mocarstw takich jak USA czy chociażby Chiny. Jak zawsze w takich przypadkach, takie ambicje prowadzą do tarć i niesnasek między największymi graczami.
Największa konkurencja i rywalizacja jest oczywiście widoczna pomiędzy wspominanymi wyżej mocarstwami, które dostrzegają w AI gigantyczny wręcz potencjał. Widać to też po próbach sankcjonowania jednej ze stron i skutecznego omijania zakazów z drugiej. Wszystko po to, aby nie zostać zepchniętym na drugi plan.
Kiedy oczy większości zwrócone są w stronę Stanów Zjednoczonych, tak chińskie modele w „ciszy” osiągają kolejne imponujące wyniki. Najnowsze testy pokazują, że jeden z modeli, który powstał w „Państwie Środka”, depcze po piętach amerykańskich gigantów. Czyżby rywalizacja nabierała rumieńców?
Tanio ale nadal dobrze
Założyciel, a zarazem szef chińskiej spółki 01.ai pochwalił się w zeszłym tygodniu, że jego firmie udało się dokonać imponującego, ale zarazem karkołomnego wyzwania. Firmie udało się bowiem wytrenować jeden ze swoich najbardziej zaawansowanych modeli AI o nazwie Yi-Lightning na 2000 układów. Całe przedsięwzięcie było też wyjątkowo ekonomiczne, bo wedle komunikatu kosztowało około 3 miliony dolarów.
Mówimy tutaj o bardzo istotnej różnicy w kosztach pomiędzy tym, co lider branży AI, czyli OpenAI wydało na wytrenowanie ChatGPT-4. W tym przypadku mowa o kwocie około 80-100 milionów dolarów. Jeszcze ciekawiej prezentują się doniesienia na temat ChatGPT-5, którego koszta szacuje się nawet na 1 mld dolarów.
Różnice są więc gigantyczne i pokazują, że w miarę potrzeb da się zoptymalizować działania związane ze szkoleniem modeli do kwot jak najbardziej akceptowalnych. Pojawia się jednak pytanie o efekty, a te okazują się… zaskakujące.
Yi-Lightning zajmuje bowiem 6 lokatę w rankingu wydajności mierzonej przez LMSIS. Jest to wynik wyjątkowo dobry i chociaż do ChatGPT-4 z września 2024 roku brakuje, tak jest lepiej od wersji, która pojawiła się w maju.
Niektórzy mogą zastanawiać się, jak chińskiemu przedsiębiorstwu udało się osiągnąć takie wyniki. W dużym skrócie można stwierdzić, że odpowiedź leży w słowie „optymalizacja”. Okazuje się bowiem, że inżynierzy byli w stanie znaleźć sposoby na lepsze buforowanie, lepsze silniki czy alokację zasobów, których nie było szczególnie dużo.
Optymalizacja czyni cuda
Wychodzi więc na to, że jeśli się chce i ma się potrzebę, to jest się w stanie osiągnąć prawdziwe cuda. W końcu chińskie spółki nie mają dostępu do najnowszych technologii od NVIDII, a przynajmniej jest tak oficjalnie. Skali i możliwość działania w tzw. szarej strefie nie sposób dokładnie zbadać.
Co prawda chińscy producenci sprzętów mają ambicję, aby tworzyć własne chipy i tutaj przykładem jest chociażby Huawei. Ostatnio jednak na jaw wyszło, że gigant ten korzystał z usług tajwańskiego TSMC i nawet jeśli była to współpraca pośrednia, tak na ten moment nie jest ona w ogóle możliwa.
Ciekawe tylko, jak w dłuższej perspektywie czasowej będą prezentować się możliwości chińskich modeli AI. Czy będzie to realna alternatywa dla tego, co zaoferuje USA? Jak firmy poradzą sobie z sankcjami? Odpowiedzi na te pytania poznamy dopiero za dość długi czas.